Miesiąc upłynął od czasu, gdy powódź spustoszyła Dolny Śląsk pod koniec września. Prace porządkowe po niszczycielskim działaniu wielkiej wody nadal się toczą, obliczane są straty, a instalacje hydrotechniczne, które uchroniły wiele obszarów przed klęską, są poddawane szczegółowym kontrolom technicznym. Wśród nich dominuje monumentalna zapora w Pilchowicach. Jakie zmiany przeszło to miejsce, kiedy mija miesiąc od powodzi?
Ostatni weekend ukazał horyzont pełen przechadzających się ludzi, drzew o jesiennych barwach i spokojną taflę wody w tle – tak prezentowała się zapora na Pilchowickim Jeziorze niedaleko Jeleniej Góry. Trudno jest zrozumieć, że zaledwie cztery tygodnie temu, gigantyczna zapora powstrzymała duże ilości wody podczas powodzi na Dolnym Śląsku.
Powódź na Dolnym Śląsku
Zbiornik na rzece Bóbr zgromadził 53 mln m3 wody. Obecnie wiemy, że wrześniowa powódź była bardziej dewastująca niż ta z 1997 roku. Pomimo że w obu przypadkach zbiornik był wypełniony po brzegi, podczas tegorocznej powodzi woda zalewała koronę zapory, a nawet miejscami przelewała się przez nią. Na szczęście udało się uniknąć klęski, chociaż nabrzeże poniżej elektrowni wodnej zostało zniszczone.
Przepustowość wszystkich upustów zapory wynosi łącznie około 180 m3/s. Podczas ostatniej powodzi dopływ do zbiornika był ponad trzykrotnie większy, co spowodowało przelewanie się wody, najpierw poprzez kaskadę awaryjną, a potem przez koronę zapory. Teraz jest jasne, że konieczne będą prace konserwacyjne przy zaporze, co wiąże się z koniecznością opróżnienia zbiornika.