Wygląda na to, że siły natury oraz wszelkie niewygody powiązane z nimi, zdają się sprzymierzyć przeciwko władcom miasta. Czy jest to rezultat pecha, czy może oznaka niekompetencji urzędników, którzy mimo wieloletnich rządów, nie byli w stanie poradzić sobie z tym zagadnieniem?
Niedawno, w ciemnościach nocnych Świeradowa-Zdroju, rozpętał się deszcz. Na pierwszy rzut oka, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Opady atmosferyczne występowały przecież na całym terenie regionu, niekiedy z wyjątkową intensywnością. Spadły one również na Mirsk, Gryfów Śląski, Jelenią Górę, Karpacz i Szklarską Porębę. Mieszkańcy Bukowiny Tatrzańskiej, Rabki, Krynicy-Zdroju czy Zakopanego również nie są obcy dla tego zjawiska.
Czy jednak potraficie sobie wyobrazić sytuację, gdy na głównych ulicach Zakopanego pojawiają się wybite studzienki kanalizacyjne i ścieki płynące wzdłuż Krupówek? Czy jesteście w stanie przewidzieć turystów robiących zdjęcia drobnym fragmentom papieru toaletowego dryfującym na drodze lub innym odpadkom zamiast uroczych zdjęć z białym misiem?
W mieście uzdrowiskowym jakim jest Świeradów-Zdrój takie obrazy niestety stanowią codzienność, szczególnie kiedy spada deszcz. Patrząc na fakt, że takie absurdalne sceny nie mają miejsca w innych kurortach, trudno przyjąć za jedyne wyjaśnienie argument o specyficznym górzystym terenie. Równie niewiarygodne wydaje się założenie, że Matka Natura zechce chronić to malownicze miasteczko od opadów deszczu – przecież są one tak samo niezbędne jak powietrze do oddychania. Tegoroczne lato jasno pokazało nam również, że brak opadów atmosferycznych może prowadzić do problemów z dostępem do wody pitnej.